Na początku miła niespodzianka.
Chciałbym powitać kogoś nowego:
brzydula-b
Witaj! Mam nadzieję, że się tutaj dobrze bawisz.
Życzę Ci wszystkiego najlepszego.
Tydzień temu wspominałem o płaskiej Ziemi. Nie, absolutnie nie jestem zwolennikiem takich teorii. Że co, że to bzdura? Gdy na jednym z forum przedstawiłem to, co o tym myślę, zostałem wyzwany od mondrali. Wpiszcie w wyszukiwarkę te pojęcie a otrzymacie ponad 370 tys. wyników. Flat earth ma ich już prawie 14 mln. W sieci aż huczy od dyskusji na ten temat i sporów nie brakuje, kto ma rację. Nie o to mi jednak chodzi.
Właśnie spotykacie kogoś, kto jest święcie przekonany, że Ziemia nie przypomina kuli lecz jest ogromnym plackiem lub dryfującym w przestrzeni dyskiem a my jesteśmy od wieków okłamywani. Jak go przekonacie, że się myli? Podam mój przykład i mam nadzieję, że znajdziecie inne, łatwiejsze sposoby. Wszelkie komentarze mile widziane.
Oto mapa z oficjalnej strony zwolenników płaskiej Ziemi:
Zaznaczamy na tej mapie punkty oznaczające dwa miasta: Johannesburg (RPA) i Perth (Zach. Australia). Następnie łączymy je prostą. Według skali mapy będzie to odległość około 17 tys. km. (Szerokość półwyspu Iberyjskiego na północy Hiszpanii to właśnie ok. 1000 km).
Teraz pytanie: Jak ten samolot jest w stanie tą odległość przelecieć w tym czasie? Musiałby przecież lecieć ze średnią prędkością ponad 1800 km/h. To około 1,5 x prędkość dźwięku! Samolot drogę powrotną pokonuje w 10 godzin 45 minut. Jeszcze lepsze przykłady można znaleźć z lotami na trasie Nowa Zelandia - Australia (bo lata więcej maszyn)
Znacie inne, prostsze sposoby na udowodnienie, że teoria płaskiej Ziemi jest nie do zaakceptowania?
Teraz kalambur *
Jeśli do nakryć dodasz ubranie
Woreczek na tytoń z tego powstanie
Rozwiązali: Bingola, brzydula-b, Gra, Antykwa, Aszka_, Kai Book, janusmakroniusz, Vilemo, roqq, ewa, Petunia, Reggowka, birbant, joko, humoreska